Kuchnia ormiańska wywodzi się z kuchni starożytnej Azji i liczy jakieś trzy tysiące lat. My Ormianie, wiele potraw do dziś przygotowujemy niemal tak, jak nasi przodkowie przyrządzali je w IX-XI wieku przed naszą erą!
A nasi przodkowie wiedzieli co robią, bowiem w prostej linii wywodzą się od biblijnego Noego – tego od Arki, która osiadła na górze Ararat.
Ormiańska kuchnia jest wyjątkowa, bardzo zdrowa i bardzo różnorodna. Przyrządzanie potraw wymaga wiele wysiłku i zabiera sporo czasu. Ale warto go poświęcić! Nagrodą jest eksplozja wyjątkowych smaków i wspaniały widok potraw. Dlatego zabieram Was w kulinarną podróż po Armenii. Nauczę Was gotować po ormiańsku – zdrowo, pięknie i smacznie!
A teraz trochę faktów…
Armenia leży na Kaukazie i zajmuje część Wyżyny Armeńskiej. To właśnie ten płaskowyż Azji południowo-zachodniej jest ojczyzną wielu roślin, które służą do sporządzania potraw kuchni ormiańskiej. Stąd wywodzi się żyto, te tereny są też domem dla winogron, gruszek, śliwek, czereśni, granatów, orzecha włoskiego, pigwy, migdałów i fig. Sławny melon kantalupa pochodzi z rejonu Van. Z Azji wywodzą się też najważniejsze zioła. Czy wiecie, że dotąd Ormianie stosują w postaci potraw lub przypraw około 300 gatunków jadalnych dzikich ziół, liści i kwiatów?! To dlatego ormiańska kuchnia jest tak różnorodna i pełna smaku!
Tak jak przed wiekami, wielu Ormian przygotowuje w lecie zapasy na zimę. Używamy nadal „toniru” – okrągłego paleniska z gliny do pieczenia pieczywa. Tak jak kiedyś, pieczemy nad otwartym ogniem mięso lub całe zwierzęta.
Chleb to chyba najważniejsza rzecz w życiu każdego Ormianina. Nie mówimy, że idziemy jeść śniadanie, obiad, czy kolację – my idziemy jeść chleb! Na śniadanie lub lunch lubimy go spożywać z serem i maconi (ormiański jogurt), w towarzystwie winogron lub pomidorów. Nasz ser „paneer” na ogół jest słony, pokaźne miejsce zajmuje ser owczy, nadal przygotowywany tradycyjnie, w glinianych naczyniach.
Ormiańska kolacja musi być ciepła, gęsta i z dodatkiem mięsa. Najwięcej jadamy wołowiny i jagnięciny. Robimy szaszłyki – danie wywodzące się z późnej epoki kamiennej, kiedy to mięso nabijało się na drewniany kij. Dziś niewiele się zmieniło – drewniany kij zastąpił tylko metalowy pręt. Bardzo popularne są też potrawy z rozdrobnionego mięsa, takie jak kololik lub kyufta oraz dania z ryb rzecznych (Armenia nie ma dostępu do morza). Ryby smażymy, dusimy, pieczemy nad ogniem, faszerujemy szafranem.
Bardzo lubimy zupy mleczne z „macuną” takie jak: „spas”, czy ”tanapur”. Z warzyw najpopularniejsze są ziemniaki, pomidory, papryka, bakłażan, kapusta. Szanujemy całe warzywa, bowiem uważamy, że to co dała nam Ziemia, zjada się w całości. Dlatego nie wyrzucamy pestek z papryki, czy cukinii.
Owoce jadamy w każdej postaci – surowe, suszone, w postaci konfitury, używamy ich jako lekarstw, stosujemy do mięs, ryb, deserów. Do tych ostatnich zwykle dodajemy dużo orzechów włoskich, leszczyny i miodu. Z napojów Ormianie najbardziej lubią naturalne smaczne piwo, przygotowywane z prostego jęczmienia, a także brandy oraz wino. Miejscowe góry, klimat i słońce są bardzo korzystne dla winogron. Z soczystych gron przygotowuje się ormiańskie wino, ale nie tylko… Również syropy, słodkie desery i leki na różne choroby.
No i na koniec słów kilka o naszym narodowym trunku. To Ararat – jedyna na świecie brandy sprzedawana jako koniak. To dlatego, że w 1902 roku Ararat wygrał nagrodę Grand Prix w Paryżu. Francuzi byli po tak wielkim wrażeniem armeńskiego trunku, że pozwolili firmie go produkującej nazywać ten produkt koniakiem. Chętnie pijemy też mocny destylat z owoców morwy o nazwie tutowka. Uważamy, że rozsądne codzienne spożycie tutowki ma właściwości zdrowotne. Słynna długowieczność mieszkańców Górnego Karabachu tłumaczona jest właśnie regularnym spożyciem tutowki.
A teraz poznajcie sekrety ormiańskiej kuchni!